Problem, który mam z aborcją…

Jako człowiek, matka i osoba wierząca mam problem z jednoznacznym sformułowaniem moich poglądów na temat aborcji… 

To tylko zlepek komórek – tak jak ślina…

Pamiętam jak kiedyś znajomy przekonywał mnie, że to, co jest w kobiecie na samym początku ciąży to nie jest człowiek, to nie jest jeszcze życie. To tylko kilka komórek, to tak jak ślina ludzka. Nie trafia do mnie jednak argument, że na wczesnym etapie ciąży zabieg aborcji nie zabija człowieka, nie usuwa życia. Nie chcę brzmieć niesmacznie, ale jeśli ktoś naplułby mi do pochwy to nie myślałabym o tym, że potencjalnie rozwija się we mnie życie. Może faktycznie z punktu biologicznej budowy na początku życie jest jak ślina, ale, o ile można to tak nazwać, ładunek potencjału jest jednak zupełnie inny i moim zdaniem zasługuje na uznanie większej wagi. Jeżeli nie zdecyduję się na aborcje w mojej macicy rozwinie się człowiek.

Aborcja a wolna wola człowieka

Jako osoba wierząca wyznaję pogląd, że Bóg obdarzył człowieka wolną wolą, co jest nieco (w moim odczuciu) przekleństwem dla człowieka i dla Boga, ponieważ Bóg nie może zmusić człowieka do miłości, a człowiek możne odrzucić oferowany raj (temat na głębszą dyskusję metafizyczną). Wolna wola zakłada, że każdy człowiek możne decydować o sobie. Czyli jeżeli jakaś kobieta chce popełnić grzech to jest to jej sprawa i nikt nie ma prawa jej zabronić? Nieważne czego dotyczy? Nie do końca, ponieważ, kiedy owa kobieta jest w ciąży w grę wchodzi wolna wola tego nowo poczętego człowieka. Czy jego wolą jest śmierć? 

Ale tutaj znowu wypierdzielam się o własny mózg, bo przecież większość aborcji to nie są sytuacje typu „rozpędziłam się w orgii, usuńcie mi ciążę…”

W Polsce (i wielu innych krajach) aborcja z powodów społecznych, jak się to nazywa nie jest dopuszczalna. 

„Nie jesteśmy gotowi na dziecko”

Czytałam ostatnio wywiad z kobietą, która zachwalała zabieg aborcji. Mówiła o tym, że ona ze swoim chłopakiem nie byli gotowi na dziecko. Mówiła też, że nie miała żadnych wyrzutów sumienia po zabiegu. Tutaj znowu mam ochotę powtórzyć swoje zdania z poprzedniego akapitu. Co do samych wyrzutów sumienia to myślę, że faktycznie istnieją ludzie (w końcu dziecko ma też ojca), którzy potrafią nie mieć wyrzutów sumienia i złego samopoczucia po aborcji. Zawsze mnie zastanawia jednak, czy to, że owe wyrzuty sumienia nie pojawiły się po zabiegu to nie jest kwestia wyparcia? A może w późniejszych latach zaczną rozmyślać? A może po prostu moje chrześcijańskie wychowanie buntuje się przeciwko przyjęciu innej perspektywy?  

Aborcja a działanie natury, biologii

Z punktu widzenia natury i biologii sprawa wygląda dla mnie tak, że każdy gatunek uprawia seks w celu prokreacji. Im nas więcej tym mamy większe szanse na przeżycie. Wiem, że brzmi to mechanicznie i jest pozbawione człowieczeństwa, ale czy nie taka jest prawda? Tym czasem gatunek ludzki postanowił wprowadzić zmiany i traktuje seks głównie jako przyjemność zapominając o jego pierwotnej funkcji. Oczywiście nie jestem zwolenniczką uprawiania seksu tylko w momencie starania się o potomstwo, żeby nie było 🙂 Jego inne funkcje też są ważne i potrzebne.

Aborcja dziecka z gwałtu

Tu mam ogromne wątpliwości… Z jednej strony zastanawiam się, czy każdy wspaniały człowiek ma wspaniałych rodziców? Czy gwałciciel nie może spłodzić człowieka, który przyczyni się do wzrostu ludzkości? Czy ten człowiek poczęty w skutek gwałtu jest już z góry skazany na „płacenie za grzechy” ojca? Może warto pomyśleć o oddaniu takiego dziecka do adopcji, ponieważ wychowywanie może sprawiać nam ból i okaleczyć psychicznie za równo matkę jak i dziecko? Jest to jakieś rozwiązanie. Z drugiej strony mało błogosławionych aspektów widzę w byciu w ciąży, a w byciu w niej nie na skutek mojej decyzji tym bardziej… Z pewnością te 9 miesięcy byłoby wielkim poświęceniem i coś we mnie krzyczy, dlaczego z kolei ja miałabym „płacić za grzechy” tego, kto mnie zgwałcił? Dochodzi tu jeszcze kwestia społeczna: ludzie będą widzieć, że jestem w ciąży, będą pytać, będą obgadywać, kiedy dziecko zniknie po porodzie dalej będą pytać… Co im odpowiadać?  Nie życzę żadnej kobiecie mierzyć się z taką sytuacją. I czy ja albo ktokolwiek inny mamy prawo decydować i zmuszać kobietę do podejmowania takich decyzji?

Aborcja a zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej

Tutaj zawsze jest kwestia rozmów matki z lekarzem i każda sytuacja jest inna, indywidualna, dlatego się nie wypowiadam.

Aborcja a badania prenatalne wskazujące na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu

Chore dziecko zmienia życie całej rodziny. Ciągle jednak zmienia najbardziej życie matki i to właśnie kobiety są zmuszane do poświęcenia całego swojego jestestwa. Piękne historie heroizmu matek dzieci niepełnosprawnych, które media pokazują nam od czasu do czasu są zazwyczaj na co dzień ostrą walką o przetrwanie, wielkim stresem psychicznym i życiem w skrajnej biedzie… Jakiś czas temu widzieliśmy strajkujących niepełnosprawnych z rodzicami, nie sądzę, żeby ktokolwiek im zazdrościł. Z jednej więc strony państwo chce zabronić dokonywania aborcji w naprawdę ciężkich przypadkach, a z drugiej pokazuje matkom jednego wielkiego faka, jeżeli przychodzą po wsparcie. Chociaż jestem konserwatywnym liberałem w tej kwestii nie mogę nie przyznać racji rodzicom szukającym wsparcia w systemie państwowym.

Pozostaje jeszcze pytanie o czym mówimy, bo zmuszanie kobiety, żeby najpierw była przez 9 miesięcy w ciąży, a później urodziła dziecko, które umrze po kilku godzinach/dniach uważam za tortury najgorsze jakie wymyślono… Pozostawmy decyzję kobiecie. 

Cały czas mówi się o usuwaniu dzieci z podejrzeniem zespołu Downa i możliwe, że to jest czasem, nadużywane, ale zespół Downa to jest najłagodniejszy przypadek, który może się trafić…

Jest jeszcze jeden aspekt, który należy tu zaznaczyć: badania prenatalne dają wysokie prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia, ale nie dają 100% I tak jak matka, której badania prenatalne wskazują, że urodzi zdrowe dziecko nie ma pewności, że faktycznie tak będzie, tak ta z „wyrokiem” na chore nie ma pewności, że nie usunie zdrowego dziecka… 

Aborcja przeprowadzona w nielegalnym podziemiu

Jeżeli kobieta chce dokonać aborcji znajdzie sposób… Podziemie aborcyjne istnieje, a stan w jakim pozostawia swoje pacjentki jest często straszny. Fakt, że legalizacja aborcji, zapewnienie odpowiedniej opieki psychologicznej (i nie tylko takiej), przeprowadzenie kobiet przez pewien proces przygotowawczy (wyjaśnienie różnych kwestii medycznych, pokazanie innych opcji) przyczyniają się do spadku liczby aborcji jest dla mnie największym argumentem za legalizacją aborcji. Bo jeżeli chodzi nam o ratowanie życia to czy nie tą drogą powinniśmy iść skoro są przykłady państw, które pokazują, że liczba aborcji spada po wdrożeniu rozwiązań tego typu? Nie wiem na ile polski system potrafiłby stworzyć środowisko, w którym faktycznie te wszystkie warunki są spełnione. Na pewno mamy mądrych ludzi, którzy potrafią to zrobić tylko, czy im się na to pozwoli?

No to w końcu jak?

Jest wiele argumentów przeciw aborcji, zauważam jednak przesłanki za jej legalizacją. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że sama nie zdecydowałabym się na aborcję. Na ile jednak mam prawo decydować o etycznych wyborach innych? Z pewnością ważne jest indywidualne podejście i zachowanie zdrowego rozumu.

Nota dodana w październiku 2020:

To, co się obecnie dzieje się w Polsce uważam za sprawne odwrócenie naszej uwagi od innych ważnych kwestii i wkopanie wielu wspaniałych ludzi (po obu stronach) w gówno zwane wojną ideologiczną, w której są same ofiary i każdy uważa, że jego jest lepsze, bo jest mojsze…

 

Co Ty myślisz o aborcji? Czy też targają Tobą takie wątpliwości jak mną w tym temacie, czy tylko ja często zostaję z „nie wiem”?

Czy ten wpis dał Ci do myślenia? – udostępnij.

Leave a Reply