Zdjęcie a rzeczywistość…
Prawda, że ładne zdjęcie wybrałam do tego wpisu? W Internecie pełno takich pięknych obrazów, które mają niby pokazywać piękno karmienia piersią… Nic więc dziwnego, że i ja z niepochamowaną radością chciałam uczestniczyć w tym sielankowym przeżyciu. Pierwsze sygnały, że może jednak nie jest to tak cudowne zaczęły docierać do mnie już na szkole rodzenia, na której położne zachwalając karmienie piersią mówiły o tym, że nie można się poddawać, gdy przychodzą kryzysy. Hmmm… ale jakie kryzysy skoro to fajne, naturalne i dobre – myślałam. Poza tym wydawało mi się, że tak jak całe życie duże piersi były kłopotliwe tak przy karmieniu będą pomocne. Sama nie wiem skąd takie myślenie, ale tak miałam.
Wyobrażenia swoje, a życie swoje.
W dzisiejszych czasach już na sali porodowej przystawiają dziecko do piersi, pokazują matce jak ma to robić, uczą dziecko, że to jest to, co ma ssać. W moim przypadku już wtedy położna i ja nie potrafiłyśmy ogarnąć mojego cyca – masakra… Nie wiem, czy mała cokolwiek wtedy possała… Później zasnęła i już nie było opcji, żeby jej cycka wepchnąć, chociaż położne twierdziły, że jak się dziecku położy sutka na dolnej wardze to odruch ssania jest bezwarunkowy i można nakarmić na śpiącego. No to chyba moje dziecko jest jakieś dziwne, bo nie ma opcji, żeby ją nakarmić na śpiącego… jak je to je, a jak śpi to śpi. Koniec. W szpitalu karmiłam na leżąco, co było bardzo niewygodne, gdyż musiałam przytrzymywać pierś w taki sposób, żeby mała miała opcje złapania sutka. Pozycja ta powodowała, że cierpły mi ręce i bolały plecy, bo byłam jakoś wygięta. Niestety inaczej karmić nie potrafiłam. Pozycji siedzącej nauczyła mnie położna środowiskowa i dziękuję jej za to z całego serca. Dalej muszę trzymać cycka, ale nie jestem już tak wygięta 🙂
Ogólnie…
Co do tego pięknego obrazu serwowanego nam przez mainstream to nawet jeśli masz małe piersi i możesz karmić bez trzymania ich to możesz natrafić na szereg innych zdarzeń niszczących cudowne przeżycie karmienia piersią, np. Twój bobo ma problemy z brzuszkiem (większość dzieci ma jakieś problemy z brzuszkiem do 3 miesiąca życia, bo układ pokarmowy jest nierozwinięty), no i przy każdym karmieniu po 3-4 minutach dziecko zaczyna Ci się wić, płakać, słyszysz jak „lecą pierdzioszki”. Wtedy musisz je podnieść do odbęknięcia i poczekać chwilę i znowu na 3 minuty do cyca… No czyż, to nie brzmi cudownie…
Pomijając te niedogodności jest ponoć szereg zalet karmienia piersią, do których chciałabym się odnieść w tym tekście:
-
połóg mija szybciej i łagodniej
taki połóg faktyczny, jak go sobie nazwałam, trwał u mnie około miesiąca, nie wiem, czy to krótko czy długo, ale jakoś wątpię, żeby karmienie piersią miało na to bardzo duży wpływ…
-
wygoda
jak dla mnie ciężkie, obolałe piersi, z których kapie mleko nie są niczym wygodnym (no ale dobra tak jest głównie w 1 miesiącu), co do kolejnych miesięcy to uważam za wysoce niewygodne to, że nie wiem ile moje dziecko zjadło… Czy nie myślicie, że fajnie by było, gdyby na czas karmienia pierś robiła się przezroczysta i widziały byśmy ile mleczka maluszek zjadł 🙂 ? Nie mogę też nosić biustonoszy z fiszbinami (bo zatory) co jest dla mnie tragedią…
-
budowanie specjalnej więzi z dzieckiem
z pewnością jest wiele matek, które karmiły piersią, a specjalnej więzi z dzieckiem nie zbudowały, aczkolwiek muszę przyznać, że u mnie mała uspokaja się szybciej niż u swojego taty, więc może coś w tym jest.
-
szybki powrót do formy sprzed ciąży
gdybym nie karmiła piersią i po miesiącu zaczęła biegać, wykonywać ćwiczenia i zdrowo się odżywiać to bym nie wróciła szybko do formy sprzed ciąży? Przy karmieniu (przez pierwsze 6 miesięcy) co około 3 godziny trzeba być w domu albo odciągnąć mleko, co nieco utrudnia fitnesowanie.
-
jest taniej
to na pewno i nie ma, co z tym argumentem dyskutować
-
mnóstwo korzyści dla dziecka
(mleko matki to pełnowartościowy pokarm, skład mleka zmienia się wraz z rozwojem dziecka, zmniejszone ryzyko wielu chorób u dzieci karmionych piersią, co najmniej 6 miesięcy, dobra odporność, zmniejszony ryzyko alergii) – jest to jedyny argument za karmieniem piersią, który naprawdę do mnie przemawia i który sprawia, że jeszcze się nie poddałam i chcę karmić jak najdłużej.
Karmienie piersią – plusy i minusy.
Uważam, że tylko kobieta ma prawo decydowania o tym, czy chce karmić piersią i jak długo. Wspaniale jeśli jej partner wspiera ją w jej decyzji i nie robi wyrzutów, gdy nie zechce karmić piersią. Z drugiej strony jeśli kobieta zdecydowała się na karmienie to facet nie jest odpowiednią osobą do wymądrzania się na temat tego, czy karmienie przebiega pomyślnie. Jeżeli dziecko opróżnia się regularnie i przybiera na wadze odpowiednio to mleko mamy jest ok. A jak słyszę: „A może masz słaby pokarm” (gdy dziecko czasem płacze) to mnie mdli… Niemowlaki płaczą, to ich sposób komunikacji ze światem, bo mówić najczęściej nie potrafią jeszcze. Przecież nawet dorośli czasem płaczą.
A, czy Ty karmiłaś albo zamierzasz karmić piersią? I jak Ci z tym – napisz w komentarzu.
Zapraszam też do zapoznania się z postem:
Jak pierwsze dziecko zmienia relacje z partnerem?
Próbowałam 3 razy i nie wyszło, za mało pokarmu i ciągle te same problemy. Dokarmiałam. Przy trzecim dziecku dość szybko przeszłam na butlę i w rezultacie mam radosne, zdrowo rozwijające się dziecko, które od 2 miesiąca przysypia nocki, a dzieci znajomych karmiących piersią mają kolki i różne inne problemy, więc nie żałuję, że odpuściłam
Dziękuję za komentarz. Nie ma chyba żadnej reguły z karmieniem piersią. Jest mnóstwo zmiennych, które trzeba wziąć pod uwagę. Ja słyszałam historię, że na cycka lepiej niemowlak reagował, ale słyszałam też takie, że nie szło ujechac z małym człowiekiem, gdy był na cycku… o kolkach jednak częściej słyszałam, że pierś służy:) w wolnej chwili polecam przesłuchać podcast o karmieniu piersią z Hafija ?
Karmienie piersią nie jest proste. Niestety. Przy pierwszym synku miałam duże problemy i niestety nie wyszło, tak jak tego chciałam. Przy drugim też były problemy, ale miałam bardzo dobrą położną, która mi pomogła i dzięki temu karmię już 10 miesięcy. Co do fiszbin: noszę od początku i zatorów nie miałam. Trzeba mieć dobrze dobrany stanik i można a nawet należy mieć fiszbiny 😉
Cześć. Dzięki za komentarz. Ja też już 10 miesiąc karmię i mimo ostrzeżenie położnej jakoś po unormowaniu laktacji sporadycznie ( w gościach) zakładałam stanik z fiszbinami, bo z moimi cyckami to masakra bez… teraz już cały dzień taki noszę. Raz miałam zator, ale chyba głównie z powodu długiego nie przystawienia mlodej do piersi (podróż).
Dla mnie karmienie piersią to najgorsze wspomnienie z pierwszych tygodni macierzyństwa. Dziecko krztuszące się krwią z moich brodawek, wiecznie głodne. Ból taki, że w pewnym momencie miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Płakałam, gdy przerzuciliśmy się na mm, ale widok spokojnego, najedzonego dziecka to było coś niesamowitego. Dlatego tak bardzo boję się ponownie zachodzić w ciążę – żeby nie musieć znów tego przeżywać.
ponoć każda ciąża jest inna, to może każde karmienie piersią też jest nieco inne 🙂 Może jest nadzieja 🙂
Naturalność tego zjawiska jest przeogromna i ma w sobie mnóstwo ciepła. To wspaniałe. I „tanie” 😉
mam nadzieję, że da też mojemu dziecku mnóstwo odporności, bo do żłobka pójdzie na roczek 🙂
Nie liczyłabym na to. Chcesz mieć odporne dziecko to je hartuj, wychodź z nim na dwór itp. Znajoma też tak liczyła na tą cudowną odporność, bo karmi już 1,5 roku piersią, a dziecko jej choruje tak jak inne
to smutne, że dzieci przechodzą ten okres adaptacji czasem tak chorobowo… U nas na szczęście nie jest tak źle póki co… tylko jak ząbkuje to smarki łapie i trzeba w domu zostać z nią…
fajnie, że przedstawiłaś też minusy.
Ja również uważam, że decyzja dotycząca tego jak chcemy karmić należy do każdej kobiety z osobna i Noe można im nic narzucić. Ja karmiłam piersią ponad dwa lata, ale była to droga z ogromnymi wybojami i dołkami. Mimo wylanych hektolitrow łez, nie podałam się, bo bardzo chciałam karmić. A przy tym wszystkim nie słuchałam innych, tylko własnej intuicji.
ja myślę, że tylko mamy karmiące piersią sa w stanie zrozumieć jak ciężko i jak łatwo zarazem jest karmić cycem. nie da się tego porównać do niczego innego:)
Hej Magda 🙂 Ja mam troje dzieci, w tym dorosłą dwójkę. Karmiłam i nie karmiłam. Wiem, że nie jest to tylko kwestia podejścia do karmienia, ale wiele innych czynników. Zdrowie dziecka i nasze zdrowie przede wszystkim determinują to czy będziemy karmić, czy też nie. Społeczne naciski na mamy, w obie strony, są bardzo niezdrowe. Kobieta pod presją (a i tak już często niewyspana i obolała) może traktować karmienie jak przykrą konieczność. Kiedy patrzę na moje dzieci nie widzę absolutnie żadnej różnicy w ich rozwoju na podstawie tego czym były karmione w niemowlęctwie. Myślę, że mama najlepiej czuje co jest w stanie zrobić dla dobrobytu dziecka i każda z nas (pomijam rodziny patologiczne) staje na głowie, żeby dziecko jak najlepiej się rozwijało. Serdecznie pozdrawiam już trochę światecznie! Basia
Ja powiem tyle… mnie jest obojętne.
Pierwsze dziecko karmilam 4 miesiące i z drugim również nie zamierzam robić tego dłużej, ewentualnie dociagne do pół roku… i wystarczy 😉
Butelka w moim przypadku jest wygodniejsza opcja.
moja tez placze, tez slyszalam ze mam slaby, chudy(!) pokarm i dalam butelkę. Błąd ktory wlasnie staram sie naprawić 🙂
No mi nawet sąsiadka zaczęła tłumaczyć jak to ona miała „słaby pokarm” i od drugiego miesiąca dawała jakieś biszkopty i kleiki niby….
Uważam, że karmienie piersią, to jedna z fajniejszych rzeczy w macierzyństwie. Niestety nie zawsze się udaje. Ja każde kolejne dziecko karmiłam dłużej (3 miesiące, pół roku, 2 lata) i ceniłam sobie wygodę, no i bliskość z dzieckiem.
A ciężko było później odzwyczaic 2 letnie dziecko od piersi?
W wieku 2 lat, to były właściwie tylko takie przytulania-usypiania. W końcu jakoś samo „przeszło”. 😉