Mama wlazła za kratki
Czuję się czasem jak więzień swojego własnego życia… Nie wiem skąd to okropne uczucie bezradności przychodzi, pojawia sie nagle, zostaje dzień czasem dwa i odchodzi by później znowu zaatakować znienacka.
W poszukiwaniu powodu
Mam normalnego męża, który nie obija mi twarzy, nie przychodzi pijany do domu, czy to wystarczy? Czy ta normalność ma być satysfakcjonująca?
Mam najwspanialszą córkę na świecie – kocham ją nad życie, za chwilę będziemy mieć też syna – kolejny powód do radości. Dlaczego więc czuję sie jak w jakiejś pułapce?
Chyba właśnie dlatego. Jestem w więzieniu, jego kraty są zbudowane z tej ogromnej odpowiedzialności, którą niesie za sobą miłość. Jak najlepiej wychować dzieci? Jak mama ma być sprzątaczką, kucharką, kochanką, niezawodnym pracownikiem i najbardziej angażującą nianią na świecie…? Nie da się tego wszystkiego robić zawsze na 100% I chociaż mój mąż poznał już wynalazek zwany podział obowiązków domowych to i tak ja jestem tą, która bardziej przeżywa, bo od zawsze marzyłam o zżytej, kochającej się rodzinie. I tak teraz siedzę w tej celi z odpowiedzialności, którą sama sobie wybrałam i wydaje mi się, że ciągle robię za mało, bo inne matki takie piękne od razu po porodzie, bo inne takie wspaniałe biznesy porobiły, tak pięknie wyglądają z rodziną na wakacjach w tych egzotycznych miejscach, na które mnie nie stać, na które bym nawet nie mogła pojechać teraz, bo kto wpuści zaawansowaną ciężarną do samolotu? A poza tym jak ja bym tam pozowała do tych zdjęć taka spuchnięta?
Muszę?
Muszę trwać w moim więzieniu i czekać, no właśnie na co ja mam czekać? Czy muszę? Może lepiej, żebym zaczęła po prostu żyć, cieszyć się, czas i tak upłynie, a ja sama nauczę się w końcu opuszczać więzienie, które jest tylko w mojej głowie. Dzieci z wiekiem nabierają różnego rodzaju zdolności i zaczynają same zarządzać sobą w czasie. Mamy już nie potrzebują. Niech nic nie sprawia, że przegapię ten czas, kiedy chcą mnie potrzebować, wybierają mnie spośród wszystkich dostępnych ludzi na świecie. Do mnie się przytulają, mnie wołają w nocy, do mnie robią głupie miny, na mnie się obrażają 🙂
Czas próby
Tak bardzo się ciesze, że moja córka będzie teraz miała kompana w życiu. Trochę się jednak załatwiłam, nie da się ukryć, o jedną już się zamartwiam, zamartwiam się o to na co wpływu nie mam, zamartwiam się o to na co wpływ mam, zamartwiam się o to jak rozróżniać jedno od drugiego… a tu jeszcze o drugie dziecko z tatusiem się postaraliśmy. Przecież ja już w ogóle spać nie będę w nocy 🙂
Nosz te jeb* hormony w ciąży! 🙂
Jeżeli tak jak ja jesteś nieco oszalałą mamą udostępnij ten wpis , daj mi znać w komentarzu, że nie jestem jedyną wariatką, która chce ciągle więcej i bardziej a później zamartwia się, że nie podoła temu wszystkiemu.
Może Cię też zainteresować:
Nawyki w rodzinie, które warto wdrożyć już przy małym dziecku
wpadaj do mnie tam gdzie lubisz:
Otrzymuj rozwojowo – macierzyńskie triki na swojego maila
|
||||||||