Jesteś mamą, która chce się pozbyć zbędnych kilogramów?
Zapisz się ZA DARMO na szkolenie online w tematyce odchudzania (KLIK)
Poród vacuum
Długo zastanawiałam się, czy napisać ten wpis, ponieważ każda kobieta jest inna i każdy poród wygląda inaczej. Dlatego na pewno Twój poród będzie inny niż Twojej koleżanki nawet gdybyście obie rodziły tym samym sposobem. Minął już ponad rok od mojego porodu a dalej, gdy pomyślę o bólach krzyżowych i vacuum mam ciarki na plecach i lęk w sercu. Proszę aby osoby o słabych nerwach tego nie czytały.
Poród vacuum – kiedy pierwszy raz o tym słyszałam i czego nie wiedziałam
O tym, że istnieje coś takiego jak vacuum wiedziałam praktycznie od dzieciństwa, ponieważ mój brat w ten właśnie sposób przyszedł na ten świat. To, że wiedziałam, że coś takiego istnieje nie zmienia jednak faktu, że gdy myślałam o swoim własnym porodzie zastanawiałam się nad tym czy będzie to poród naturalny czy może zakończy się jednak cesarskim cięciem. O vacuum nie myślałam i chyba mało, która kobieta brała to pod uwagę, gdy przed porodem myślała o tym jak to wszystko się wydarzy, jak potoczy się cała akcja. Kiedy jednak wszystko się zaczęło i trafiłam na izbę przyjęć z położną, która mnie przyjmowała pojawił się temat vacuum. Może była to zapowiedź tego co miało mnie spotkać w tamtej chwili jednak na pewno w ten sposób o tym nie myślałam, ale chyba dobrze, że taka rozmowa się mi przytrafiła, ponieważ położna powiedziała, że obecnie z vacuum dzieci rodzą się całkowicie normalne i bardzo rzadko są komplikacje z tym związane. To zdanie sprawiło, że w momencie, gdy nasz mruczący lekarz podjął decyzję o vacuum nie wpadłam w totalną panikę.
Poród vacuum z punktu widzenia kobiety
Mijała już 30 godzina od czasu odejścia wód, a 18 od kiedy zaczęłam faktycznie odczuwać skurcze, rozwarcie 10 cm a dziecka na świecie nie było. Nie wiem czy w moim przypadku decyzja o vacuum została podjęta dlatego, że ja już byłam wycieńczona czy dlatego ze młoda się opierdzielała. Nie wiedziałam nawet, że takie są główne powody vacuum do momentu, w którym gdzieś o tym przeczytałam. W każdym razie decyzja zapadła, z pokoju wyproszono mojego męża pojawiło się w nim za to pełno innych ludzi, lekarzy i położnych (chyba). I zaczęła się akcja… Z tego co kojarzę na końcu lekarz podkręcił jeszcze oksytocynę (nie mam pojęcia czemu to miało służyć skoro już było rozwarcie 10 cm, ale może tak właśnie się robi, żeby były skurcze częstsze). Po tym nasz mrukol wziął takie dziwne nożyczki i naciął krocze, Było to dziwne uczucie, bo czułam jak tnie warstwy (to jednak prawda, że pochwa jest warstwowa). Rozpoczęło się wpychanie czegoś co wygląda nieco jak większy laktator przez mój kanał rodny. Jest to nienaturalny kierunek pchania i chyba dlatego tak bardzo boli… Pierwsza próba nieudana – nie złapał główki… No i pchanie od początku, na szczęście za drugim razem się udało – Marcelina była już z nami, a jej ojciec zaglądał przez otwierane przez wchodzący i wychodzący personel drzwi. W tym czasie u mnie standardowe czynności: poród łożyska, szycie, nieudane próby pierwszego karmienia piersią.
Jesteśmy już razem…
Moment opuszczania sali porodowej z dzieckiem na piersi jest chyba dla każdej mamy jedną z najpiękniejszych chwil w życiu. W tamtej chwili nie zdawałam sobie sprawy, że to głównie przez vacuum byłam tak bardzo nacięta (w końcu sprzęt musiał się zmieścić) a ta metoda porodu spowoduje, ze jeszcze długo po porodzie nie będę mogła siedzieć bez poduszki poporodowej, z której posiadania przed porodem drwiłam, że to chyba najbardziej marketingowy gadżet dla świeżoupieczonych mam, nic bardziej mylnego. Polecam każdemu. Główną konsekwencją vacuum dla kobiety jest więc duże nacięcie, co zawsze wydłuża czas rekonwalescencji. Czyli po porodzie vacuum czeka nas ciężki połóg. Wszystko jednak jest do przeżycia dla kobiety z nową mocą mamy, co nie zmienia faktu, że boli na maxa.
Poród vacuum znaczenie dla małego człowieka
Dzieci, którym w przyjściu na świat pomógł sprzęt vacuum mogą mieć lekko zniekształconą głowę i krwiaka na główce, są oczywiście jednak jeszcze inne kwestie, których poruszać nie będę, bo na szczęście nie były moim udziałem. co do kształtu głowy to tak jak u mojego brata pamiętam, ze miał kosmiczną łepetynę, gdy go przywieźli ze szpitala, tak moja młoda miała okrągłą i ja nie zauważyłam specyficznego wydłużenia i krwiaka, aczkolwiek możliwe, że to przez hormony miłości, bo mój mąż twierdzi, że młoda trochę śladów od ssaka miała i zaczerwienioną główkę. ja dalej twierdzę, że mu się przewidziało:)
Poród vacuum – czy czuję poczucie winy i wstydu?
Wiem, że niektóre kobiety, których poród zakończył się vacuum noszą w sobie poczucie winy i niezadowolenia, bo nie dały same urodzić swojego dziecka, potrzebowały zewnętrznej pomocy. Ja nie miałam takich uczuć i nie do końca rozumiem, dlaczego kobiety tak myślą. Przede wszystkim rozdrapywanie tego, co się wydarzyło nie ma sensu w momencie kiedy nie można tego zmienić, a przecież nie można. Co jednak ważniejsze, kobieta, której poród zakończył się vacuum musiała znieść olbrzymi ból dla swojego maluszka. Jestem przekonana, że wiem, co mówię, ponieważ nie miałam znieczulenia a natura zafundowała mi bóle krzyżowe… a vacuum było porównywalne tylko bolało w gorszym miejscu…
Aktualizacja: jestem już po drugim porodzie, o którym możesz poczytać tu: Drugi poród – w czym może być lepszy od pierwszego?
Podobał Ci się ten wpis? – udostępnij proszę.
U mnie poród również zakończył się użyciem vacuum. Na szczęście córka urodziła się zdrowa z 8 pkt. Miała krwiaka, słabą reakcję na bodźce, obniżone napięcie mięśniowe, ale finalnie wszystko dobrze się dla niej skończyło.
Mimo że od porodu minął już rok, to bardzo irytują mnie komentarze kobiet po cesarce, które zawsze twierdzą, że to tak super rodzić naturalnie i one są poszkodowane, bo po CC odczuwały okropny ból. Mam wrażenie, że kompletnie nie przyjmują do wiadomości informacji, że kobieta po vacuum czuje się równie źle, co kobieta po cesarce, albo nawet gorzej, bo krocze jest nie tylko cięte, ale całe posiniaczone. Dodatkowo poród nie trwa chwili jak CC, lecz kilkanaście godzin. I nawet jeżeli cesarka jest wykonywana po rozpoczęciu akcji porodowej, to kobieta która rodziła 2 godziny naturalnie nie zna bólu kobiety rodzącej 12 godzin z bólami krzyżowymi.
Leżałam na sali z dziewczyną po CC i była w szoku, że ona może bez problemu chodzić, a ja walczę by dojść do łazienki, bo szwy i sinaiki tak bardzo mnie bolały. Oczywiście o jakichkolwiek lekach przeciwbólowych mogłam zapomnieć. Dostałam jedynie okłady na siniaki i to dopiero gdy na salę przyszedł lekarz, który odbierał poród. Nakrzyczał na pielęgniarkę, że do tej pory nic mi nie dała i wtedy łaskawie przyniosła altacet. Przez 4 tygodnie po porodzie nie mogłam siedzieć i chodzić. Sytuację pogorszyło jeszcze ponowne łyżeczkowanie 2 tygodnie po porodzie. Połóg wspominam bardzo źle, nie byłam w stanie zająć się własnym dzieckiem, mimo że usilnie próbowałam. Po powrocie ze szpitala ledwo weszłam na 3. piętro.
Nie oczekuję współczucia od kobiet rodzących przez CC, ale jedynie zrozumienia, że nie każdy poród naturalny przebiega bez komplikacji, a kobieta wraca do sił po tygodniu. Poród Vacuum to chyba najgorszy poród jaki można sobie wyobrazić. Nie dość, że poród jest długi, bolesny, to później towarzyszy ciągły strach o zdrowie dziecka, które nagle jest zabierane przez lekarzy i nie wiadomo, czy wszystko jest z nim dobrze. Później ciężki, bolesny połóg. Mam wrażenie, że rozumieją to tylko kobiety, które to przeżyły. Niestety po takim porodzie nie ma taryfy ulgowej jak po CC. Wszyscy myślą, że od razu weźmiemy noworodka i przyjedziemy w odwiedziny, kiedy to kobieta walczy za każdym razem, by wyjść z łóżka i wziąć prysznic. Chyba wciąż za mało się mówi o poradach zabiegowych. Wszyscy podkreślają, że cesarka to zło, bo kobieta długo do siebie po niej dochodzi, a dziecko ma defekt. A nikt nie mówi o kobietach po vacuum i ryzyku jakie niesie taki poród dla dziecka. I jestem Ci bardzo wdzięczna za ten post, bo ciężko w internecie znaleźć informacje jak kobieta czuje się po takim porodzie. Sama przez 2 tygodnie nie rozumiałam, dlaczego nie mogę się zająć dzieckiem? Dlaczego nie jestem w stanie wyjść na spacer? Przecież moja siostra tydzień po porodzie SN przyjechała do mnie ze swoją małą córeczka i bez problemu weszła na trzecie piętro, więc dlaczego mi to nie wychodzi? Dopiero gdy trafiłam do szpitala na ponowne łyżeczkowanie, jedna młoda położna, gdy zobaczyła moje krocze powiedziała „a pani dalej jest taka posiniaczona po tym vaacum” i wtedy zrozumiałam, dlaczego jest tak źle.
Ostatnio usłyszałam od kobiety, która rodziła przez CC, że jak usłyszę opinię od kobiety która miała vacuum i cesarkę, to dopiero wtedy będę wiedzieć, czy rzeczywiście vacuum jest bardziej bolesne od CC. I dziękuję Ci bardzo za ten komentarz, bo jeszcze trochę i dałabym sobie wmówić przez kobiety po cesarce, że po vacuum kobieta czuje się wyśmienicie, bo przecież przez większość społeczeństwa taki poród jest postrzegany jako poród SN, a to co przeżyłam to tylko jakieś urojenia.
Cześć Natalia, dzięki za komentarz.
wydaje mi się, że zdążyłaś się zorientować, że po córce urodziłam syna, którego ostatecznie (po 3 dniach wywoływania, 2 balonikach, i innych cudach) wyciągnięto poprzez CC. Bardzo chciałam go urodzić w pełni naturalnie, ale tego ostatniego dnia po 12 godzinach, kiedy został już nawet przebity pęcherz by przyspieszyć akcje i podane silne leki, w mojej głowie pojawiło się widmo porodu vacuum i łzy zaczęły mi intensywnie napływać do oczu i błagałam Boga by lekarz zadecydował o CC, kiedy czekałam na niego po tym jak druga kroplówka z oksytocyną się skończyła i miał zdecydować czy dajemy 3. Wiedziałam, że chociaż nie miałam nigdy CC to vacuum po raz kolejny nie chcę doświadczać… Zrobiono mi CC. Syn zdrowy. Mleko miałam od razu – urodził się o 19:46 (znaczy wyciągnęli go) a o 21 już go miałam na karmieniu i ogarnianie szło mi o wiele sprawniej niż przy córce po vacuum (chociaż nawet jeszcze mi nie wróciła pełnia władz w nogach po znieczuleniu). Rano o 6 zostałam spozycjonowana i poszłam pod prysznic. Sama, bez opierania się o kogokolwiek. Dzień po porodzie chodząc do ubikacji, gdzie sama mogła z niej skorzystać i nie musiałam chodzić pod prysznic by nie szczepało i nie bolało (tak musiałam robić przez cały połóg po vacuum) byłam w przecudownym nastroju, że to takie super że nie muszę sikać pod prysznicem 🙂 Blizna mnie nigdy nie ciągnęła, przy wstawaniu tylko poduszkę tak wduszałam i było ok, pare dni po cc chodziłam jak petarda. Oczywiście KAZDY poród (czy to CC czy to naturalny czy vacuum) jest inny, psychika każdej kobiety jest inna itd. ale dla mnie cesarka w porównaniu z vacuum to jest przepaść. Po vacuum przez 8 miesięcy siedziałam na poduszcze poporodowej, a przez rok mówiłam, że moja córka będzie raczej jedynaczką… Także nie ma co porównywać i nie przejmuj się gadaniem innych. Ja miałam cały zestaw (bo bóle krzyżowe też) i staram się naprawdę nie bagatelizować jak mi kobiety mówią o swoich porodach. A o moim drugim porodzie też by ktoś mógł powiedzieć: „O cc miałaś to się nie namęczyłaś za bardzo” a to było mnóstwo niepewności i walki o to by poszło naturalnie. Drugi poród też opisałam na blogu. Jak nie czytałaś to możesz sprawdzić tu: Drugi poród – w czym może być lepszy od pierwszego?
Ja przed pierwszym porodem bardzo nie chciałam mieć cesarki. Walczyłam z cukrzycą ciążową, trzymałam dietę najbardziej jak się dało, byle tylko córka nie urosła za bardzo. Później się bałam, że okulista da wskazanie do CC, bo mam dużą wadę i wyszłam szczęśliwa z gabinetu, że mam wpisane w karcie ciąży „brak przeciwwskazań do porodu naturalnego”. Na porodówce, po ok. 10 godzinach porodu naturalnego padło z ust jednego lekarza słowo „cesarka” i pomyślałam wtedy „tyle mnie męczyliście, żeby teraz robić cesarkę?”. Ale było już za późno, więc dalej kontynuowaliśmy poród SN. Dla mnie ten poród nie był jakoś bardzo traumatyczny, psychicznie szybko do siebie doszłam. Mąż śmiał się ze mnie, gdy miesiąc po porodzie mówiłam o drugim dziecku. Natomiast teraz już bardzo poważnie myślę o drugiej ciąży i wiem, że nie chciałabym przez to drugi raz przechodzić. Konsultowałam kwestię kolejnego porodu z moja panią ginekolog i uważa, że jeżeli dziecko będzie miało takie wymiary jak pierwsze, to będę rodzić naturalnie, natomiast jeżeli będzie większe, to skieruje mnie na CC. I teraz wizja cesarki już mnie tak nie przeraża jak wcześniej. Chociaż wiadomo mam nadzieję, że uda się urodzić SN bez komplikacji.
Ja też bardzo długo miałam problem, żeby siedzieć i wstać z łóżka. Trwało to ok 7 miesięcy. Konsultowałam z ginekologiem, bo blizna tak mnie bolała, że zaczęłam się bardzo obawiać, że coś jest nie tak. Okazało się, że szycie było idealnie zrobione, wszystko się ładnie zagoiło, a ból pozostał. Teraz jest już lepiej, jednak ból czasami dalej odczuwam.
Wiem, że ostatnio jest bardzo duży problem z tym, że kobiety nie chcą rodzić SN i przez to jest robionych zbyt dużo CC. Padają przy tym argumenty przeciwników cesarki, że to jest operacja niebezpieczna dla matki i bolesna. Brakuje mi takiej akcji wobec porodów zabiegowych. Chyba najwyższa pora, by społeczeństwo dowiedziało się jak kobiety czują się fizycznie i psychicznie po takim porodzie. Bo dla mnie vacuum, to połączenie porodu SN i CC w tych najgorszych częściach. Kobieta przeżywa cały ból z porodu SN, a po czuje się podobnie do kobiety po CC. Jednak nie może liczyć na zrozumienie ze strony innych ludzi, bo przecież rodziła naturalnie. I super, że są osoby, które o tym piszą. Ja opowiadam o moim porodzie bez problemu innym kobietom, ale niestety mało która kobieta rozumie przez co przechodzimy my, kobiety po vacuum. Wbrew pozorom najbardziej rozumieją kobiety po porodzie naturalnym, bo wiedzą jak taki poród bolał i są świadome, że po tym bólu nie miałam nagrody w postaci super sprawności, a jedynie kolejny ból, przez który one już nie musiały przechodzić. Kobiety, które miały jedynie cesarkę ciągle mi powtarzają, że miały gorzej, że ich bolało bardziej. Dlatego dziękuję Ci, że podzieliłaś się swoją opinią na temat obu porodów. Bo to daje mi nadzieję, że kolejny poród będzie lżejszy.
U mnie zastosowano vacum bo małej leciało tętno. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek nawet pytał o zgodę. To było ratowanie życia.
Hej, to było już ponad 3 lata temu, ale z tego, co pamiętam zgodę na stosowanie „wszelkich metod” podpisywałam, gdy mnie przyjmowano na oddział. Jeszcze nim cała akcja porodowa się zaczęła, możliwe, że u Ciebie też tak było 🙂
U mnie to wygladało zupełnie inaczej. Wywoływany poród z powodu małej ilosci wód płodowych w 39 tygodniu ciąży. Gdy miałam już rozwarcie i zaczeły się bóle parte okazało się ,że nie mogę przeć bo mała musiała się trochę odwrócić, takze wstrzymywanie bóli partych to jest dramat. Tym bardziej ,że musiałam stać i wykonywać koliste ruchy biodrami. To trwało ok 2 godzin po czym przyszedł czas na to ,żeby mała wypchnąć na Świat i w tym momencie bóle parte były już mega słabe , częstotliwość masakryczna. Podano mi oksytocyne i nic. To dziwne uczucie gdy musisz sama walczyć z swoim organizmem ,żeby skurcze się pojawiły. KOniec końców , po moich ciężkich próbach lekarze zdecydowali się na próżnociąg Nie rozcieli mnie poprostu pokazali mi to ,że muszą włożyć jedną częśc próżnociągu do środka i tak zrobili. Dodatkowo od góry jeden z lekarzy naciskał mi na brzuch. Mój partner dodatkowo podnosił mnie … więc też wszytsko widział. Dzięki Bogu udało im się złapać odrazu główkę i przy wymuszonym skurczu mała pojawiła się na świecie … po 4,5 godzinach ostatniej fazy porodu. Na szczęście unknełam rozerwania i nacięcia, bo mi się wszytsko rozciągneło ,ale do teraz mam problem z nietrzymaniem moczu 🙁 Cwiczę i ma nadzieje,ze wróci to do normy. Moja mała kruszynka jest cała i zdrowa, miała wzmożone napięcie mięśniowe, dzięki rehabilitacji udało nam się to zniwelować. Pozdrawiam.
no to też niezła akcja… to naciskanie brzuch jest chyba dość kontrowersyjne… Ja przy drugim porodzie taka sama akcja na początku, zero skurczy i nawet wody nie odeszły a już 42 tydzień leciał, po 2 balonikach, 2 dniach wywoływania gdzie drugiego dnia dawali tabletki nawet na przyspieszenie skurczy i przebili pęcherz płodowy zdecydowali się na cesarskie cięcie. I dla mnie (podkreślam dla mnie) powrót do formy po cesarce to niebo w porównaniu do powrotu po vacuum, które w moim przypadku chyba wiele napsuło tam w środku… także powiedziałam sobie, że jak będę mieć 3 dziecko i nie będzie skurczy naturalnie to dla mnie jest znak, że to nie pójdzie i wtedy będę chciała cesarkę (po tym jak miałam jedną to teraz już mogę). A jak by były skurcze moje własne to będę próbować naturalnie 🙂 Chociaż wiesz mąż na razie nie do przekonania z 3, ale mam jeszczę parę lat żeby go namówić, bo 3 bych chciała jak ta dwójka z domu podrośnie (córka ma 3 lata, syn 1 rok i 4 miesiące 🙂 Co do problemu z nietrzymaniem moczu jest powszechny – polecam znaleźć dobrego fizjo. Jeżeli jesteś z Poznania to mogę Ci podesłać namiary do lekarza, którego moja koleżanka nazywa „magikiem od cipek” (przepraszam za wulgaryzm, ale tak mówi 🙂