5 miejskich zachowań „do odstrzału”

Od ponad 9 lat mieszkam w mieście. Zdążyłam już docenić wiele spośród zalet takiego stanu rzeczy, są jednak pewne ludzkie zachowania, które mnie po prostu „dobijają”, wprawiają w swego rodzaju zakłopotanie. Mam świadomość, że większość z nich nie wydarza się „na wiosce”, dlatego, że jest tam mniej ludzi i nie ma komunikacji miejskiej. Stan mojej świadomości w tym temacie nie sprawia jednak, że zachowania te są mniej denerwują…

A oto moje „5 top” nielubianych zachowań :

1. „Darcie japy” przez telefon w zamkniętym miejscu publicznym np. tramwaj, drogi kolego, droga koleżanko mało kogo interesuje twoja konwersacja z chłopakiem, dziewczyną, przyjacielem, mamusią, czy nawet prezydentem Putinem… A już na pewno nie interesuje ona osób, które po ciężkim dniu próbują dotrzeć do domu i zrelaksować się. Poza tym odgłosy jadącego tramwaju utrudniają komunikacje z rozmówcą. Po, co tworzyć nieporozumienia – lepiej porozmawiaj po wyjściu ze środka transportu. 
2. Wciskanie się ludzi do komunikacji miejskiej, gdy pasażerowie jeszcze nie wyszli, ustalmy coś raz na zawsze: najpierw ludzie wychodzą z wnętrza tramwaju/autobusu/metra, a później wchodzą ci, którzy do tego momentu stali na przystanku. Jeżeli będziesz się pchać na siłę, gdy ludzie jeszcze wychodzą, nie przyspieszysz odjazdu, nie dostaniesz się szybciej na miejsce, nie zgarniesz też za to Nagrody Nobla (może ktoś Ci przyzna Nagrodę Darwina jak się kiedyś „wtrynisz” pod tory). Tonie ma sensu, ani racji bytu, więc jeśli to robisz to PRZESTAŃ!
3. Idzie koleś ulicą (lub, co gorsze, wsiada do autobusu) a z jego smartphona leci Hip Hop (wstaw dowolny gatunek muzyki), wszyscy musza tego słuchać, a może ja kur** nie mam dzisiaj ochoty na Hip Hop?! Słuchaj na słuchawkach, jeśli chcesz to robić w miejscu użytku publicznego.
4. Wpadasz na ludzi z impetem i udajesz, że się nic nie stało? Jakieś skromne  „Przepraszam” z uśmiechem by się przydało – czy to tak wiele?
5. Ostatnim i najgorszym zachowaniem z punktu widzenia ludzkiej koegzystencji na tym świecie jest zupełny brak wyczucia i wrażliwości, dlaczego ludzie się śmieją zamiast pomóc, okazać trochę serca? Kto wychowuje takie potwory? Niestety najprawdopodobniej nikt nie wychowuje, „same się wychowują” i tu jest początek problemu. Najbardziej zaskakujące są kpiny z osób starszych – przecież nie minie kilkanaście lat, a sami będziemy na ich miejscu… 

W ostatnim stuleciu można zaobserwować coraz większe folgowanie dziwnie pojętej wolności, bo cóż innego stoi za faktem np. zmuszania innych ludzi do słuchania tej samej muzyki, której aktualnie słuchamy? Wolność rządzi – wolność jednostki kosztem innych! Zero poszanowania wolności innych, wolności do nie słuchania Twojej muzyki, wolności do spokojnej podróży środkami transportu publicznego, wolności do godnej starości.

Chyba jednak nie tędy droga do coraz lepszego świata…

A Ciebie jakie miejskie zachowanie najbardziej denerwuje? Daj mi znać w komentarzu 🙂

5 myśli na temat “5 miejskich zachowań „do odstrzału”

  1. Ciekawy wpis, zgadzam się z każdym punktem! Też nie mogę znieść ludzi, którzy pchają się do wejścia, zanim jeszcze pasażerowie wysiądą. To zresztą tylko wierzchołek góry lodowej… Sama kiedyś poruszałam kwestię kultury w środkach lokomocji. Opatrzone porządną dawką humoru „Vademecum pasażera komunikacji miejskiej” gdzieś tam jest na moim blogu, zakurzone.

  2. Przepraszam, że się czepiam. Wpis jest bardzo fajny, ale „z kretesem” jest użyte w złym kontekście.

  3. W mieście to przede wszystkim wszelkie akty wandalizmu oraz rzucanie petów, czy innych śmieci na chodnik/asfalt/do studzienki i palenie idących chodnikiem, gdyż muszę przyspieszyć i wyprzedzać, by tego nie czuć^^

    1. Rzucanie śmieci i petów to duży grzech łazarskiej społeczności niestety… Co do palenia idących chodnikiem jest to denerwujące (szczególnie, gdy jest się w ciąży) ale z drugiej strony zawsze wtedy się zastanawiam – gdzie mieliby palić? Piwnica 😉 ? Jakieś inne pomysły?

Leave a Reply